Rozwój technologii nieodłącznie idzie w parze z wprowadzaniem jej na coraz większą skalę do życia codziennego. Korzystają z tego m.in. największe sieci sklepów, które próbują przyciągnąć do siebie klientów nie tylko atrakcyjnymi cenami i licznymi akcjami promocyjnymi, ale też za sprawą nowych rozwiązań jak np. kasy samoobsługowe. Absolutną nowością są jednak sklepy bezobsługowe, które już na starcie budzą sporo wątpliwości. Bo czy robienie zakupów bez krzątającego się między regałami personelu, u którego zawsze można zasięgnąć rady czy uzyskać konkretną informację, to aby na pewno krok w dobrą stronę?
Koncepcja sklepów bezobsługowych przywędrowała do Polski z zagranicy. Liderem rynku są Chiny, gdzie tego typu placówki wprowadza aktualnie kilka sieci. Wybór w nich jest stosunkowo niewielki – ogranicza się do podstawowych produktów, ale ogólnie sklepy bez obsługi cieszą się w Państwie Środka dużą popularnością, a ich liczba stale rośnie.
Nieco bardziej rozbudowaną ofertą mogą pochwalić się sklepy Amazon Go. Placówki należące do internetowego giganta korzystają z zaawansowanej technologii – komputerowego rozpoznawania obrazów, systemów samouczących i przetwarzania detektorów – dzięki czemu każdy ruch klientów jest dokładnie śledzony. Nowoczesne rozwiązania dotyczą także płatności za zakupy, której dokonuje się w aplikacji Amazon Go (pieniądze są ściągana z konta Amazon). W USA idea sklepów bezobsługowych jest jednak wprowadzana stopniowo, bez zbędnego pośpiechu, i raczej nie zapowiada się, że w najbliższych latach zdominuje lokalny rynek.
Bio Family, pierwsza polska sieć sklepów bezobsługowych, powstała wzorując się właśnie na pomysłach Amazon Go. Właściciele chwalą się, że działają na podobnej technologii, co Amerykanie, a w ich sklepach zakupy można robić bez ograniczeń, 24 godziny na dobę.
Jak wygląda to w praktyce? W ciągu dnia odziały Bio Family (aktualnie jest ich 6) pracują w standardowym trybie, z kolei nocą i w niedziele niehandlowe klienci korzystają z ich bezobsługowej wersji, wchodząc do sklepu za pomocą kodu QR wygenerowanego w aplikacji. – Wchodzimy do sklepu, robimy zakupy, idziemy do kas samoobsługowych, skanujemy produkty, płacimy (karta, BLIK, Apple Pay lub Google Pay) i wychodzimy ze sklepu, ponownie przykładając kod QR do czytnika – tak firma opisuje proces zakupów bez udziału obsługi.
Na niemal identycznych zasadach działają sklepy sieci Take&Go oraz jedyny bezobsługowy oddział Carrefoura zlokalizowany w Warszawie, w którym produkty umieszczono w automatach vendingowych. Zdaniem specjalistów, sklepy tego typu na razie stanowią jedynie ciekawostkę, ale być może za jakiś czas zyskają na znaczeniu. Jakkolwiek patrzeć, stanowią idealną odpowiedź na zakaz handlu w niedzielę, który dla wielu Polaków wciąż jest problemem.
Inną zaletą sklepów bezobsługowych jest też możliwość szybkiego zrobienia zakupów w myśl zasady „wchodzę – kupuję – wychodzę”. W dużych marketach jest o to zdecydowanie trudniej. Z drugiej strony, musimy być przygotowani, że w Bio Family czy Take&Go niekoniecznie znajdziemy wszystkie interesujące nas produkty. Dlatego sklepy bezobsługowe, choć bez wątpienia mogą być ciekawą alternatywą, dla której na rynku znajdzie się miejsce, raczej nie będą w stanie zastąpić tradycyjnych sklepów, w których personel odgrywa bardzo ważną rolę.